Audi A4 B7

B7 to nowa propozycja AudAudi_A4_Avant_TDI_S-line_(B7)_–_Frontansicht,_15._August_2011,_Mettmanni, która pojawiła się w 2004 roku, jako kontynuacja rodziny A4. Właściwie pod względem technicznym nie różni się zbytnio od swojego poprzednika. Zmieniono tu jedynie elektronikę, instalację elektryczną oraz odświeżono gamę silników.

Znaczne zmiany dostrzec natomiast można w stylistyce pojazdu. Na zewnątrz ewidentnie zyskuje na nowoczesności i jest atrakcyjne. Nieco gorzej wypada wnętrze. Da tu się bowiem zauważyć elementy podobne jak w Passacie, jednak da się to znieść gdyż całość prezentuje się nieźle. Aluminiowe i chromowane elementy wykończeniowe dodają elegancji i sprawiają, że w B7 można poczuć się dobrze. Poszukując tego modelu zapewne spotkamy się z nie małą listą wyposażenia. To dobrze, bo nie dość, że niektóre dodatki są bardzo pomocne i umilają podróż to jeszcze należy mieć świadomość, że pierwszy właściciel musiał za każdy szczegół słono zapłacić, to charakterystyczne dla Audi. Wszystkie przyciski są intuicyjnie oznaczone, więc z obsługą nawet zaawansowanej nawigacji łatwo sobie poradzimy. Narzekać możemy na niefortunne umieszczenie panelu klimatyzacji. Znajduje się zbyt nisko i dostęp do wszystkich jej opcji utrudnia dźwignia zmiany biegów. Na dużych zegarach z przyjemnością będziemy oglądać wzrost prędkości i obrotów silnika.

Na uwagę zasługują jednostki napędowe w trzeciej generacji. Jeśli stawiamy na ekonomię wybierzmy dwu litrowy diesel o mocy 140 KM. Najsłabszy 1.9 TDI ma tylko 115 KM i to trochę za mało jak na tak duże auto. Pamiętajmy, że dość dużo użytkowników diesli narzeka na turbosprężarki i koła dwumasowe. Egzemplarzom z początkowych lat produkcji zdarzały się ponadto pęknięcia głowicy silnika co jednak producent szybko wyeliminował. Dla tych bardziej przezornych być może lepsze będą silniki benzynowe. Ciekawy kompromis pomiędzy osiągami a spalaniem to silnik 1,6 o mocy 160 KM. Dla fanów nieco ostrzejszej jazdy stworzono jego odmianę z doładowaniem, która oferuje moc rzędu 200-220 KM.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *